Harry bardzo
przeżywał śmierć Syriusza. Teraz nie miał już żadnej rodziny. Ciągle wmawiał
sobie, że to wszystko stało się przez niego. Nie mógł sobie wybaczyć, że nabrał
się i poszedł wtedy do Departamentu Tajemnic… Był bardzo przygnębiony. Mieszkał
teraz na Grimmauld Place 12, w dawnym domu Syriusza. Teraz był to jego dom,
ponieważ ojciec chrzestny zapisał mu go w testamencie. Dzielił dom z Lupinem,
bo sam nie mógł zostać. Mało się odzywał. Po prostu nie chciało mu się żyć.
Wakacje
dopiero się zaczęły. Był ciepły letni wieczór. Powoli zaczęło się ściemniać.
Lupin czytał gazetę, a Harry się uczył. Nie mógł znaleźć innego zajęcia niż
przeglądanie książek. Wtedy przynajmniej w jakimś stopniu zapominał o swoich
problemach. Zaklęcia obronne, klątwy… naprawdę ciekawa książka. Lektura
pochłonęła go… Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Lupin nie mówił nic o gościach
na dzisiejszy wieczór. Wilkołak zerknął na niego zza gazety.
-Idź
otworzyć, Harry- mruknął i dalej czytał gazetę.
Chłopak
wywrócił oczami. Dlaczego on? Lupin nic nie robi, tylko go ‘pilnuje’. Harry
miał już go dość. Wziął książkę i zszedł na dół po schodach. Przeszedł
korytarz, na którego ścianach było rozwieszone wiele obrazów. Otworzył drzwi i
chciał powiedzieć ‘dobry wieczór’, kiedy nagle po prostu go zatkało. Książka
wypadła mu z rąk i otworzył usta nie widząc co powiedzieć. W stał przed nim…
Draco Malfoy. Jego największy szkolny wróg. W jednej ręce trzymał walizkę, a
drugiej karteczkę z adresem.
-Malfoy?!
-tylko dyle z siebie wydusił.
-Tak, to ja
-westchnął. - Jest Lupin? -spojrzał na niego lekko unosząc brwi. -I może
wpuściłbyś mnie do środka?
-Jasne,
jest. Zaraz po niego pójdę.- odsunął się trochę, a blondyn wtoczył się z
walizką przez próg. Harry zamknął za nim drzwi. Poszedł w stronę schodów, żeby
zawołać wilkołaka. Czuł się jakby to wszystko był sen, zły sen. Co do cholery
robi Malfoy w jego domu?! W dodatku jeszcze z tą walizką…
-Lupin, złaź
na dół! -wrzasnął. Nie miał do niego żadnego szacunku. Po chwili mężczyzna był
już na dole.
-Wybacz, ale
co robi Malfoy w moim domu? -spojrzał na niego ze złością.
-Co? Nie powiedziałem
ci? Draco będzie u nas mieszkał. -powiedział, jakby to było całkiem normalne.
-Mieszkał?!
Dlaczego ja o niczym nie wiem?! A tak w ogóle to z jakiej racji on ma tu
mieszkać?! Przecież ma dom, rodziców… -gniew był w nim coraz większy.
-Oh, wybacz mi
Harry. Zdaję się, że ja ci w ogóle nic nie powiedziałem… -westchnął. -Ale teraz
trzeba zająć się gościem.
Gościem?
Jakim gościem?! To jest Malfoy, a nie żaden gość! Nie wiedział o co w tym
wszystkim chodzi. Malfoy ma tu mieszkać? W tym domu? Jak, dlaczego? Miał
nadzieje, że zaraz mu ktoś wszystko wyjaśni.
Lupin wziął walizkę ślizgona i poszedł zanieść ją na górę. Chociaż tak
bardzo nienawidził Dracona, poczuł, że powinien potraktować go jak człowieka.
Podszedł do niego i spojrzał niepewnie na jego twarz.
-Chcesz… się
czegoś napić? -skrzywił się lekko. Nie mógł uwierzyć, że rozmawia z Malfoyem w
taki sposób.
-Potter, ale
ty miły jesteś -uśmiechnął się. -A wiesz, że z chęcią, bo chce mi się pić…
Napiję się wody, gdyż jestem na diecie- w jego uśmiechu było widać nutkę
złośliwości.
-Dobra, to
chodź ze mną do kuchni -szedł korytarzem, a Draco za nim. Cały czas nie mógł
uwierzyć w to co się dzieje. Spodziewał się różnych rzeczy, ale nigdy by nie
pomyślał, że ktoś taki go odwiedzi… czy
zamieszka u niego. Ta myśl naprawdę go przerażała.
Weszli do
kuchni. Harry wziął czystą szklankę, nalał do niej wody i podał blondynowi.
Chłopak wypił kilka łyków.
-Co? Nie
życzysz mi, żebym się udławił? -zaśmiał pod nosem.
-Dobra,
Malfoy. Nie gadaj głupot, tylko mi powiedz o co w tym wszystkim chodzi? Bo mi
nikt nic nie powiedział… -poczuł się trochę głupio. Wyszło na to, że nikt mu
nie mówi o ważniejszych sprawach.
-Eh… A ty
oczywiście niedoinformowany- pokręcił głową. -Więc opowiem ci całą tą historię,
tylko uważnie mnie słuchaj i nie przerywaj -oparł się o blat stołu.- Otóż kiedy
mój ojciec został zamknięty w Azkabanie, zrozumiałem, że nie chcę być taki jak
on i tak samo skończyć. Czyli inaczej po prostu chciałem przejść na ‘dobrą
stronę’. Powiedziałem o tym matce, a ona się wściekła, w twarz mnie uderzyła… Z
resztą to nie ważne. Kazała mi się wynieść z domu. Ale nie miałem gdzie iść…
Skontaktowałem się więc z Dumbledorem, a on jeż resztę załatwił… -westchnął.
-No i trafiłem tutaj. Mam tu mieszkać do końca wakacji, potem się zobaczy…
Powoli
docierało to wszystko do Harry’ego. Malfoy przeszedł na dobrą stronę… wyrzucili
go z domu… i musi z nim spędzić całe wakacje… Ostatnie nie zbyt mu się
podobało. Wakacje z nim będą na pewno gorsze niż te spędzane u Dursleyów.
-Tak więc…
Teraz jesteś dobry, Malfoy? -tylko to pytanie przyszło mu do głowy.
-Ja? Dobry?
-parsknął śmiechem. -Ja zawsze będę zły. Po prostu nie chcę służyć Czarnemu
Panu. -uśmiechnął się wrednie.
-Taa jasne
-wywrócił teatralnie oczami.- W takim razie przez ponad półtorej miesiąca
jesteśmy na siebie skazani? -lekko uniósł brwi.
-O, Potter,
ty umiesz liczyć? Normalnie wow… -uśmiechnął się złośliwie.- Tak, na to
wychodzi. Nie wiem, czy wytrzymasz to psychicznie.- zaśmiał się cicho.
-Nie martw
się o mnie Malfoy. Ja ci jednak radzę być grzecznym, bo to jest mój dom i w
każdej chwili mogę cię z niego wywalić. -uśmiechnął się zadowolony z siebie, że
mu dogadał.
-Ale tego
nie zrobisz -wyszczerzył swoje piękne białe zęby w szerokim uśmiechu. -Masz
zbyt miękkie serce…
Podobnie
wyglądała ich rozmowa przez resztę wieczoru. Cały czas się wymądrzali i
dogadywali sobie. Kiedy Harry położył się już do łóżka, poczuł się bardzo
dziwnie. Malfoy mieszka w jego domu, a on cały wieczór z nim gadał…
mogłaś to troche wydłurzyć, bo jak dla mnie to tak jakbym czytała sam środek opwiadania, ale i tak super. Czytam dalej :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się
UsuńNo no no ... Nie pomyślałabym że kiedykolwiek przeczytam opowiadanie drarry ale teraz nie żałuję :) Trafiłam na dobrego bloga :D A oto mój i rozstrzygające się jego losy ;
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-romione.blogspot.com/
#Tonks